Etykiety

poniedziałek, 30 listopada 2015

I-1 (IL-400b) - ICM - 1/72 - Warsztat


Model: I-1 (IL-400b)
Producent: ICM
Skala: 1/72

Na warsztat trafił model niezbyt udanego ale ciekawego radzieckiego samolotu. Samolot zaprojektowany przez Polikarpova. IL400b Czyli myśliwiec z silnikiem Liberty 400 KM wersja b, był pierwszą  próbą wprowadzenia w ZSRR jednopłatowego myśliwca. Konstrukcja okazała się niezbyt udana, Większość z wyprodukowanych maszyn miała skrzydła drewniane. Problemy ze statecznością oraz wypadki spowodowały powrót do koncepcji myśliwca dwupłatowego np. I-3.
Czytałem wiele opinii na temat tego modelu, najczęściej bardzo pozytywnych. Mój egzemplarz miał pewne problemy, ale może to kwestia zużycia form, lub moich błędów.

Samo opracowanie modelu przez ICM jest bardzo dobre. Piękne szczegóły powierzchni, znakomite chłodnice i ładnie odwzorowana blacha drobno-żłobkowa. Jedynie kokpit jest dość słabym punktem i nad tym postanowiłem popracować.

Zapraszam.



W zestawie dostajemy podłogę zintegrowaną z fotelem i czymś co ma przedstawiać pedały orczyka.
Postanowiłem to nieco wzbogacić, dorabiając pasy z klamrami, nowy orczyk. Drążek sterowy dopasowałem z innego modelu.



Po pomalowaniu wyglądało to tak. Dość kiepsko...


W międzyczasie wzbogaciłem nieco widoczne przez otwarty kokpit polówki kadłuba.
Elementy konstrukcji wykonałem z cienkich pasków płytki polistyrenowej. Dźwignie sterowania powstały z kawałków polistyrenu o oraz pozostałości elementów fototrawionych z innych modeli.
trymera wykonałem z drutu mosiężnego  oraz pasków polistyrenu. Dźwignie otrzymały cięgna z cienkiego drutu stalowego.




Zadowolony z tego etapu spojrzałem na pomalowany kokpit z fotelem i wyrzuciłem go do kosza.
Postanowiłem wykonać go po swojemu od podstaw. Jako materiał posłużyła mi stara karta telefoniczna. Powstała z niej nowa podłoga, tylna ścianka i fotel pilota.


Zestawowa tablica przyrządów okazała się bardzo słaba. Nie do zaakceptowania w modelu samolotu z otwartym kokpitem. Ponieważ nie znalazłem tablicy w ofercie znanych mi firm, jak PART, czy Yahu, musiałem wykonać tablicę od podstaw.


Znów przydatna okazała się płytka polistyrenowa evergreen 0,25 mm. Wyciąłem sobie dwie tablice z tej płytki. Złożyłem je razem i doszlifowałem krawędzie zewnętrzne. W jednej z nich nawierciłem otwory. Następnie poszerzyłem je pilnikiem iglakiem. Dzięki temu powstały samoistnie wypukłe obręcze przyszłych zegarów i wskaźników. Następnie dorobiłem i przykleiłem do tablicy zamki karabinów maszynowych.


Teraz wystarczyło pomalować tablicę na czarno i wydrapać cienką igłą (ze starego aerografu) wskazówki i podziałki wskaźników. Na koniec przetarłem całość suchym pędzlem i zalałem zegary bezbarwnym lakierem błyszczącym.


Przyszedł czas na malowanie i montaż kokpitu. Jako podkładu użyłem buff z Tamiya. Następnie pomalowałem Vallejo SMOKE.


Poduszki fotela powstały z wikolu, pasy z taśmy, klamry z drutu. Orczyk z drążkiem odzyskałem z pierwotnego kokpitu.


Całość wkleiłem na miejsce.




Następnie skleiłem kadłub, skrzydła i stateczniki. Szpachli wymagała tylko przednia cześć kokpitu. Oraz spód kadłuba.

.
Ogólne spasowanie modelu jest dobre.


Jednak pomimo tego, że bardzo uważałem przy montażu skrzydeł pomny doświadczeń innych modelarzy, nie udało mi się uniknąć szpar pomiędzy elementami skrzydeł.


Odtworzenie szczegółów powierzchni blachy drobno-żłobkowej i jej nitowania, jak na model wtryskowy jest znakomite. W środkowej części zdjęcia widać moje niedociągnięcie montażowe.



Tu szczelina jest jeszcze większa.


Szpachlowanie było wykluczone. Odtworzenie powierzchni byłoby bardzo trudne, a wypukłych nitów przy listwach wręcz niemożliwe. Długo zastanawiałem się jak z tego wybrnąć i idąc za rada kolegów z PWM do szpachlowania użyłem Mr Surfacer 1200. Nakładałem pędzlem w szczeliny nierozcienczony, nastepnie po wyschnięciu nadmiar zmywałem Thinerem gunze.


Ponieważ "piramidka" podwozia nie ma żadnych punktów mocujących. Nawierciłem w odpowiednich miejscach kadłuba otwory.


Tak samo nawierciłem golenie podwozia, a w otwory wkleiłem drut. Dzięki temu podwozie miało mocne i sztywne połączenie z kadłubem i przy jego montażu nie było problemów z geometrią.


MOdel po zabezpieczeniu kokpitu i otworu pod chłodnicę gąbką pokryłem surfacerem 1200. Po dalszych poprawkach i ponownym nałożeniu podkładu przyszedł czas na srebro gunze C8. Wspaniała farba.




Tak wygląda skrzydło po poprawkach. Srebro jest bezlitosne dla niedoróbek.


Ponieważ kadłub samolotu był wykonany ze sklejki i pomalowany na srebrno, musiałem oddac tą różnicę w odcieniu. Po zamaskowaniu kadłub został pomalowany filtrem "super clear grey tone" z gunze. Nadało to bardziej szary odcień srebrnego. Rożnica była jednak ledwie dostrzegalna, dlatego pokryłem kadłub dodatkowo "smoke gray". Efekt jest widoczny, ale wiele zależy od oświetlenia.



Niestępnie cały model pokryłem błyszczącym lakierem z serii "C". Nałożyłem kalki (zawsze trzeba uważać z kalkami ICM). W jednym miejscu widocznym na zdjęciu poniżej wystąpiło srebrzenie, pomimo zastosowania płynów. Delikatnie naciąłem kalkę skalpelem i podlałem to miejsce dodatkowa porcją płynu zmiękczającego. Srebrzenie zniknęło.

Kolejnym krokiem było dorobienie naciągów, pod które przezornie nawierciłem niewielki otworki w kadłubie. Naciągi wykonałem z żyłki 0,08 mm. Przygotowałem sobie odcinki tej żyłki na etepie malowania, aby nie malować ich pędzlem już na modelu. Żyłka ma pewne właściwości termokurczliwe, więc po docięciu odcinków właściwej długośći + niewielki zapas i wklejeniu w przygotowane otwory należało ją naprężyć. Wystarczyło zbliżyć do nich gorąca igłę i napięły się same.

Śmigło pomalowałem używając tej samej techniki co do drewnianych elementów kokpitu. Starałem się jednak, aby poszczególne słoje były nieco gęstsze. Początkowo planowałem pomalować śmigło pastelami, na wzór śmigieł klejonych z kilku warstw drewna, ale na zdjęciach tego egzemplarza nie widać takiego śmigła.

Po wklejeniu śmigła zamontowałem pomalowane wcześniej miedzianym kolorem chłodnice.

Model pokryłem washem od AK. Używam najczęściej dedykowanego do pojazdów DAK, bo jest najbardziej neutralny. Tak dotarłem do końcowego etapu budowy. model został jeszcze przybrudzony pigmentami, szczególnie w okolicy podwozia, przyklejony został wiatrochron, ale to będzie można zobaczyć w galerii.

Ogólnie, poza trudnościami ze spasowaniem poszczególnych elementów skrzydeł budowa była bardzo przyjemna. Zebrałem nowe doświadczenia, szczególnie przy malowaniu drewna i wykonaniu tablicy przyrządów od podstaw.
Może dzięki temu zdryfuję nieco w stronę samolotów pierwszowojennych?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz