Etykiety

poniedziałek, 23 lutego 2015

BISMARCK - HACHETTE - 1/200 - PART 1

Model: BISMARCK
Producent (wydawnictwo) : HACHETTE
Skala: 1/200

Witam serdecznie w stoczni remontowej do której zawitał model pancernika Bismarck.
O samym Bismarku napisano tomy książek i publikacji, jest to jeden z najbardziej znanych i rozpoznawalnych okrętów. Więc o jego historii nie ma co się rozpisywać.
Dość wspomnieć, że obok bliźniaczego pancernika Tirpitz był najpotężniejszym okrętem Kriegsmarine w czasie II Wojny Światowej. Jeden jak i drugi zawrotnej kariery nie zrobiły, pierwszy został zniszczony Bismarck w swym pierwszym rejsie w 1941 roku, osaczony przez brytyjskie okręty i zdemolowany ogniem ich dział. Zatopili go jednak Niemcy przez otwarcie zaworów dennych wobec braku możliwości kontynuowania walki. Tirpitz skończył pod brytyjskimi ciężkimi bombami w 1944 roku.

Okręt ma swój urok, zwartą i harmonijną sylwetkę. Może dlatego modele Bismarcka są tak popularne. Dla mnie jednak najpiękniejsze ciężkie okręty budowali Francuzi oraz Włosi, ale o gustach się nie dyskutuje :)

Model który wydawany był w odcinkach przez wydawnictwo Hachette jest dość znany. Swego czasu były reklamy w TV. Seria składała się ze 140 zeszytów, więc łatwo się domyślić, że to impreza dość kosztowna. Model ma możliwość wykonania w wersji RC.
Obecnie wychodzą podobne modele, jeżeli się nie mylę to nasza polska "Błyskawica" oraz rosyjski liniowiec "Dwunastu Apostołów". Wcześniej był "Titanic" i "Juan Baptista". Tego typu modele mają swoich zwolenników i przeciwników. Tego tematu nie będę tu roztrząsał, chciałbym tylko zaznaczyć, że nie do końca uczciwe jest informowanie potencjalnych nabywców że to jest "łatwy montaż" i każdy da sobie z tym radę.

W moje ręce trafił model już zaczęty. Zobowiązałem się do jego dokończenia oraz do poprawienia tego co zostało już wykonane. Tak naprawdę to jest to o wiele trudniejsze zadanie, niż budowa od początku. Zdjęcia będą dodawane w miarę postępu prac i w miarę możliwości przedstawiać będą części i podzespoły przed i po poprawkach. A tych ostatnich będzie sporo.

Stan modelu przedstawia się następująco:
- kadłub - skończone poszycie ale do licznych poprawek, szlifowanie, szpachlowanie i od nowa :)
- główne nadbudówki, niektóre częściowo pomalowane - zmycie, poprawki, usuwanie kleju CA.
- artyleria główna - prawdopodobnie do wymiany
- artyleria średnia - poprawki i uzupełnienia
- maszty - zmycie farby, prostowanie, poprawki
- mniejsze nadbudówki - zmycie, poprawki
- relingi - prostowanie, poprawki,

Pracy jest bardzo dużo, raczej mnóstwo. Nie na wszystko mam już pomysł. Na razie prace koncentrują się na kadłubie i sprawdzaniu co zostało wykonane a co nie.

No to zaczynamy remont!

Na początek zdjęcia kadłuba przed rozpoczęciem pracy.

Co najważniejsze kadłub trzyma symetrię, nie jest zwichrowany. Z powierzchnią dobrze nie jest.
Tu zdjęcie ogólne.


Dziób. Bardzo martwią mnie tu kluzy kotwiczne i krawędź burta/pokład.


Oraz znikające otwory iluminatorów.


Jedna z najgorszych spraw przy kadłubie. Zanikająca krawędź pancerza burtowego. Poprawienie tego nie jest proste.


Tu dokładniej widać zaokrąglenie krawędzi pancerza i pęknięcia poszycia.


Otwory kratek przepływu wody chłodzącej będą wymagały sporo pracy. W te otwory trzeba wkleić blaski fototrawione. Widać tu również stępkę przeciwprzechyłową, którą trzeba doszlifować.


Krawędź pancerza bliżej rufy. Tu jest na prawdę źle.


Rufa do szpachlowania. Również zniknęły iluminatory.


Prawa burta przy dziobie, tu podobny problem.


i prawa strona bliżej rufy. Widać zaciek z białej farby.


Tu wspomniane kluzy. Powinny mieć charakterystyczne wyprofilowanie.


Na początek zaszpachlowałem większe i wyczuwalne nierówności.
Do tego użyłem szpachli "Wamod".
Pęknięte i "pracujące" deski poszycia oraz szczeliny zalałem klejem CA.

Długo zastanawiałem się jak poradzić sobie z krawędzią pancerza na burcie. Ostatecznie użyłem do tego dobrej jakości ostrego dłuta do drewna. Musiałem być bardzo ostrożny, gdyż w górnej części burty jest tylko jedna warstwa listewek i łatwo przebić się na wylot.


Na zdjęciach wygląda to krzywo, ale to dlatego że burta jest niezbyt równa.



Zacząłem tez oczyszczać z farby i starej szpachli otwory na kratki. To łatwe nie będzie, muszę do tego zrobić sobie odpowiednie narzędzia.



Przyszedł czas na pierwsze szlifowanie. Bardzo kusiło mnie zmechanizowanie tej czynności, jednak ryzyko było zbyt duże. Użyłem gąbek ściernych z Castoramy i papierów o gradacji 80-120. Poprawiłem również krawędź pancerza. Był to dość pracochłonny proces.
Wszystkie miejsca które pozostały w kolorze są do szpachlowania. Najgorsza sytuacja jest w okolicach rufy, dna i na środkowej części burt.


Części dennej i tak nie będzie widać, ale ja nie lubię olewać takich spraw.



Dziób wygląda lepiej.


Tutaj jest źle.



Na rufie natomiast jest najgorzej. Ale jak mawiał Pan Wołodyjowski: Nic to!
Dam radę :)



Ciąg dalszy niebawem.



niedziela, 22 lutego 2015

FIAT G.50 Finnish version with skis - AML - 1/72 - IN-BOX

Model: FIAT G.50 Finnish version with skis
Producent: AML
Skala: 1/72

Model już skończony, ale ponieważ znalazłem foty wykonane przed rozpoczęciem budowy zamieszczam in-box tego demonicznego zestawu.
FIAT G.50 to włoski myśliwiec powstały w końcu lat 30-tych równolegle z Macchi MC 200 Saetta.
Podobnie jak inne włoskie samoloty swój debiut miał w trakcie hiszpańskiej wojny domowej w 1938 roku. Samolot miał dobre właściwości pilotażowe, był bardzo zwrotny lecz słabo uzbrojony i opancerzony. Był używany przez Włochów i Hiszpanów (przekazano dostarczone do Hiszpanii maszyny). 35 samolotów zakupili Finowie i używali ich z dużym powodzeniem. Około 10 szt. Włosi dostarczyli Chorwatom, a jedna z tych maszyn została zdobyta przez partyzantów Tito.

Samolot ma swój urok. Pierwsze wersje miały zamknięty kokpit, jednak na skutek opinii pilotów został przebudowany na otwarty. Wielu użytkowników jak również malownicze i występujące w wielu wariantach malowania sprawiają, że jest to bardzo atrakcyjny obiekt modelarski.

Niestety producenci omijają ten samolot (może się kiedyś to zmieni) jeżeli chcemy mieć model G.50 w skali 1/72 mamy do wyboru:
1. Airfix FIAT G.50 bis - Model trudno dostępny, bardzo słabo zdetalowany i uproszczony. Model ma wypukłe linie podziału.
2. AML - dostępne w kilku wariantach modele klasy short-run.

Pierwszy wspomniany Airfix leży na dnie szafy i nabiera mocy urzędowej.
Jeden z zestawów AML prezentuję poniżej.

Box-art przedstawia fińskiego FIAT'a o numerze FA-33 na którym testowano podwozie nartowe z samolotu Fokker D.XXI. Zestaw pozwala na wykonanie modelu z kołami lub nartami.
Zgodnie z numeracją, był to 33 FIAT dostarczony Finom.


Zestaw zawiera dwie ramki z szarego tworzywa. Jakość wyprasek jest dość słaba. Występują nadlewki, detale są niewyraźne, ale to są prawa zestawu short-run. Ramki są wspólne dla kilku wersji (także dwumiejscowej) w związku z tym jest dużo części które zostaną nam z budowy min. dodatkowy kadłub. Co ciekawe są tu dodatkowe powierzchnie starów i klap, co ułatwia wykonanie modelu z wychylonymi klapami i sterami.



Elementy z żywicy (detale kokpitu, fotel, podwozie nartowe, pokrywy komór podwozia) są niestety słabej jakości. Mała blaszka fototrawiona zawiera detale kokpitu, pasy fotela lecz brak tablicy przyrządów (!) Producent dołączył wtryskową owiewkę oraz dwie owiewki vacu.


Dołaczone do zestawu kalkomanie pozwalają na wykonanie dwóch samolotów, z czego FA-1 aż w czterech wersjach: jako SA-1 (z błędnymi niebieskimi swastykami namalowanymi przez Szwedów), już jako FA-1 z podwoziem nartowym z okresu Wojny Zimowej oraz z przywróconym podwoziem kołowym i znakami szybkiej identyfikacji z Wojny Kontynuacyjnej, wszystkie trzy jeszcze w włoskim kamuflażu oraz w klasycznym czarno-zielonym fińskim z 1943 roku.
Drugi samolot to wspomniany FA-33 na którym testowano narty. Musze przyznać, że nie znalazłem informacji aby inny sdamolot niż FA-33 miał testowane czy montowane narty. W związku z tym wersję FA-1 z nartami uważam za wątpliwą.


Podsumowując:

Produkt AML ma kilka zalet, choćby to że w ogóle jest, ale ma też sporo wad:
- niska jakość elementów wtryskowych
- niska jakość elementów żywicznych
- brak fototrawionej tablicy przyrządów, pomimo tego że zestaw zawiera blaszkę
Zalety:
- oszklenie (owiewka) vacu + wtryskowa dobrej jakości
- dobrej jakości kalkomanie
- nieoklepana tematyka

Kolejne uwagi przedstawię w warsztacie już niebawem.

czwartek, 19 lutego 2015

Mitsubishi A6M2b ZERO - Airfix - 1/72 - Galeria

Model: Mitsubishi A6M2b ZERO
Producent: Airfix
Skala: 1/72

Model powstał w okresie czerwiec - sierpień 2013.

Praca nad modelem była bardzo przyjemna. Spasowanie jest bardzo dobre. Instrukcja zawiera błędy w malowaniu (szczegóły w warsztacie). Wlot powietrza do silnika wymaga pocienienia ścianek. Dorobiłem pasy pilota, rurkę pitota (zestawowa jest za gruba) i rozciągnąłem antenę radiową (już po wykonaniu zdjęć). W modelu zastosowałem metodę na lakier do włosów. Szczegóły w relacji warsztatowej.
Malowanie to Tamiya XF-70 (dark green IJN) i Gunze H61 (IJN Gray), wnęki podwozia to Gunze H63 (metalic blue green), osłona silnika Mr.Hobby C125 (cowling color). Cieniowane to Gunze smoke gray.

Model zdobył wyróżnienia:
Świdnicki Festiwal Modelarski 2013 - senior 1/72
Świdnicki Junior 2014 - senior 1/72
oraz został oznaczony pieczątką za ciekawe malowanie na III Wrocław Model Show 2014
















środa, 18 lutego 2015

Mitsubishi A6M2b ZERO - Airfix - 1/72 - Warsztat

Model: Mitsubishi A6M2b ZERO
Producent: Airfix
Skala: 1/72

Model powstał w okresie czerwiec - sierpień 2013.
Relacja warsztatowa była prowadzona na forum PWM: warsztat

Najsłynniejszy japoński samolot myśliwski. Któż nie słyszał o siejącym postrach nad Pacyfikiem ZERO? Dlatego rozpisywać się nie ma co, bo informacji w sieci jest mnóstwo.

O samym zestawie słów kilka.

Jest to tzw. NEW TOOL, czyli zestaw z nowych form, a nie przetak jakiegoś starego gniota, co u tego producenta się zdarza. Ogólnie więc model jest bardzo przyzwoity. Dobrze spasowany, ładny kokpit i kalka na tablicę przyrządów. Figurka pilota słaba, wygląda jak Rocky Balboa po 12-tej rundzie. Poza tym przyjemnie się skleja i większych problemów nie ma. Pewnym minusem są dość grube linie podziału poszycia. Model można kupić w dwóch pudełkach; z farbami i pędzelkiem w malowaniu z początku wojny (Pearl Harbour?) gdzie mamy malowanie jasnoszare, oraz bez farb w malowaniu zielonym 1944 r. Ja nabyłem ten drugi zestaw. Bardzo kusiło mnie malowanie z początku wojny własnie w tym specyficznym odcieniu szarości, ale po przemyśleniu sprawy grubych linii podziału poszycia zdecydowałem się na ciemniejsze zielone. Na ciemniejszym kolorze mniej widoczne są te grube linie. Niedawno okazało się, że malowanie jest nieprawidłowe i Airfix wprowadził w błąd, bo samolot był z jednostki szkolnej a nie bojowej i był od spodu żółty, a śmigło i kołpak były brązowe. Airfix w instrukcji podał jasnoszary od dołu i aluminiowe śmigło. Cóż, nauczka żeby badać dokumentacje, bo z instrukcjami różnie bywa.

Budowa modelu przebiegała tak:


Posklejałem kokpit i prysnąłem aerografem. Przetarłem "suchym pędzlem" w kolorze stalowym i zapuściłem lekkiego ciemnobrązowego washa. Nakleiłem kalkomanie z tablica przyrządów.


Ponieważ kokpit miał być zamknięty nie dorabiałem nic.


Silnik jest ładnie odwzorowany z wyraźnymi i prostymi popychaczami. Pomalowałem go na czarno i przetarłem "suchym pędzlem" srebrnym Gunze H8.



Wklejenie kokpitu i sklejenie polówek kadłuba to czysta przyjemność. Wszystko pasuje idealnie. Nad tablica widać celownik i zamki karabinów maszynowych które pomalowałem na czarno i przetarłem "suchym pędzlem". Dorobiłem również pasy pilota, którego ostatecznie nie wykorzystałem. Próbowałem go nieco poprawić, ale po tych zabiegach wyglądał jak po kilku nieudanych operacjach plastycznych.


Model ma bardzo przyjemnie dopasowane oszklenie. Żadnych poprawek. Podobnie spasowanie skrzydeł z kadłubem i stateczników.


Po sklejeniu bryły zamaskowałem oszklenie (są już dostępne maski do tego modelu, polskiej firmy PM Mask) wykorzystując taśmę maskującą Tamiya. Następnie cały model poryłem podkładem Mr. Surfacer 1200. Kolejnym krokiem było pomalowanie całości srerem H8 Gunze. Następny etap to pokrycie modelu lakierem do włosów w sprayu. Gdy lakier przysechł pomalowałem najpierw spód na kolor IJN Gray z palety Gunze, a górę na Mitsubishi Green z Tamiya.


Po wstępnym przyschnięciu farby zacząłem ją zdrapywać kłódko przyciętym starym pędzelkiem zwilżonym wodą oraz wykałaczką. Pędzel daje większe powierzchniowo odpryski, ale o regularnych kolistych krawędziach. Wykałaczka pozwala na ich poprawianie (żeby nie były zbyt regularne) oraz na wykonanie mniejszych odprysków i zadrapań.


Trzeba bardzo uważać, bo niezwykle przyjemnie się farbę zdrapuje i można łatwo się zagalopować.


Przed przystąpieniem do drapania trzeba poświęcić trochę czasu na obejrzenie zdjęć samolotu. Odpryski musza być w miejscach w których mogły powstać. Równomiernie pokryty nimi cały płatowiec będzie wyglądał źle. Najczęściej takie uszkodzenia występują tam gdzie pracuje obsługa samolotu i którędy wsiada pilot, oraz przy rożnych pokrywach, wziernikach i zdejmowanych panelach. Trzeba również zwrócić uwagę, aby nie zrobić obić i otarć na np. krytych płótnem sterach.


Metodę stosowałem pierwszy raz i z efektu byłem zadowolony, jednak i tak jest on nieco przerysowany.


Otarcia farby przy składanych końcówkach skrzydeł.


Przy pomocy chusteczek i taśmy Tamiya zamaskowałem dół w celu pomalowania wnęk podwozia.


Model po poprawkach odprysków

i przygotowany do położenia kalkomanii.

Wkrótce galeria skończonego modelu.