Etykiety

sobota, 5 grudnia 2015

FIAT 621 - FTF - 1/72 - Warsztat

Model: FIAT 621
Producent: FTF
Skala: 1/72

Bardzo ucieszyło mnie, że ten model został wydany. Do tej pory w tej skali modele pojazdów ciężarowych używanych przez Wojsko Polskie były dostępne tylko w formie zestawów żywicznych. Często drogich i nie zawsze dobrej jakości. Nabyłem więc oba egzemplarze, które różnią się tylko obecnością ckm. Pudełko ozdobione jest ładną grafiką.


Instrukcja montażu znajduje się na pudełku, Jest czytelna, choć może nieco za mała. Producent przychodzi nam jednak z pomocą, często publikując instrukcje na swojej stronie FB, które są nieco bardziej czytelne. Budowa jest dość prosta, ale na kilka spraw trzeba zwrócić uwagę. 


Schemat malowania znajduje się również na pudełku, oraz w dołączonej gazetce. Tradycyjnie podano numery farb Vallejo.


Pudełko zawiera dwie ramki z ciemnozielonego tworzywa. Części są poprawne, czysto odlane, bez nadlewek i innych wad produkcyjnych. Listwy na skrzynce narzędziowej mają ładne nity, podobnie wzmocnienia skrzyni ładunkowej. Uwagę zwraca skomplikowany kształt ramy, co jest kolejnym plusem dla producenta.


Bardzo dokładnie oddano charakterystyczne połączenie mostu z wałem napędowym.
Jedyny minus to brak tłumika oraz tylnych błotników. Pamiętać jednak należy, że to model do wargaming'u a nie stricte redukcyjny.


Kupowanie modelu w kiosku niesie pewne ryzyko. W moim ktoś zgniótł pudełko skutkiem czego doszło do złamania słupków kabiny. Nie jest to jednak sytuacja beznadziejna i można sobie z tym poradzić, o czym niżej. Uwagę zwracają ładne żaluzje chłodzące komorę silnika.


Przy wycinaniu ramy należy uważać. W wielu miejscach jest połączona z ramką wtryskową i łatwo o uszkodzenie. Tworzywo okazało sie nieco sprężyste i zgniecione słupki wracały do złego kształtu. Naciąłem je skalpelem, wyprostowałem i nacięcie zalałem niewielką ilością kleju cianoakrylowego.


Części powycinałem z ramek, usunąłem resztki ramki i wszystko dokładnie obrobiłem pilnikami.
Po obróbce przymocowałem do wykałaczek za pomocą Blutack'a.


Następnie na wszystkie potrzebne części naniosłem za pomocą aerografu podkład Mr. Surfacer 1200. Uważam, że to najlepszy podkład szczególnie do skali 1/72.


Po wyschnięciu podkładu wstępnie złożyłem model, na razie bez kleju, w celu sprawdzenia czy wszystko do siebie pasuje. Pasowało idealnie, w całym modelu nie użyłem nawet minimalnej ilości szpachli!


Tu można zobaczyć ładne szczegóły tego zestawu jak zawiasy drzwi i skrzynki narzędziowej, zaczepy pokrywy silnika, klamry na resorach.


Oglądając modele zrobione z tego zestawu w sieci postanowiłem nie robić kolejnego modelu ciężarówki wojskowej. Jest ich sporo, także dobrze wykonanych. Postanowiłem swój model zrobić w wersji cywilnej. Podczas poszukiwań zdjęć i informacji o cywilnych FIATach ustaliłem, że sprzedawano na wolny rynek tylko podwozia z silnikiem i kołami. Następnie nabywca udawał się do firmy karoseryjnej i zlecał wykończenie pojazdu. Dlatego wśród niewojskowych FIATów była spora dowolność jeżeli chodzi o kabiny i inne szczegóły. Na szczęście okazało się, że cześć firm korzystała z wzorców PzInż. i na rynku cywilnym można było spotkać również FIATy z takimi kabinami jak wojskowe.

Ramę, błotniki i dolną cześć skrzyni ładunkowej oraz felgi pomalowałem na czarny połysk farbą Gunze C black. Długo nie mogłem się zdecydować na kolor nadwozia. Rozważałem czerwony i zieleń butelkową. W końcu zdecydowałem się skorzystać z jasnoniebieskiej pactra "navy blue".
Mając w pamięci niezbyt dobre doświadczenia z tymi farbami, zrobiłem próby na boku.


Moje obawy okazały się niepotrzebne. Stara pactra rozcieńczona Leveling Thinner'em sprawiła się dobrze. Malowałem solidnie rozcieńczoną, cienkimi warstwami. Udało mi się uzyskać gładką powierzchnię, tak pożądaną w modelach cywilnych. Kolor bardzo mi się spodobał, choć "zieleń butelkowa" dalej tłucze mi się po głowie. Może następnym razem.


Opony pomalowałem pędzlem, Vallejo german grey, czyli ponzergrau. Opony prawie nigdy nie są całkiem czarne. Wcześniej pomalowałem i przykleiłem elementy wewnętrzne kabiny, czyli kanapę, kierownicę i dźwignię zmiany biegów.






Pomyślałem sobie, że samochód w całości niebieski będzie wyglądał monotonnie. Postanowiłem więc skrzynie wykonać w kolorze naturalnego, niczym nie zabezpieczonego i nieco "zmęczonego" drewna.

Elementy skrzyni ładunkowej pomalowałem Mr. Color C45 "sail color". Można do tego użyć również Tamiya "Buff" lub innej podobnej. Chodzi o jasny podkład.


Za pomocą "półsuchego pędzla" przetarłem niektóre deski Vallejo Olive Drab oraz gdzieniegdzie Brown. Starałem się aby tylko niektóre deski były ciemniejsze. Ma to na celu odwzorowanie desek wykonanych z gorszego rodzaju drewna, które bardziej wchłonęły zabrudzania i wilgoć. Następnie całość dość nieregularnie pomalowałem Vallejo "natural wood". Jest to farba pół transparentna, sposobna do takich zabiegów.


Przyszedł czas na najważniejszy etap, czyli naniesienie Vallejo "smoke". To "magiczna" farba, która ma wiele niezwykłych zastosowań. Przydatna do malowania tłumików, zabrudzeń, opon i tworzenia "drewnianych" efektów. Oczywiście nie jest to drewno "budowane" farbami olejnymi, ale jak na akryle to moim zdaniem może być. Pozostało pomalować wzmocnienia, okucia i haki do linek plandeki i można było skrzynię skleić w całość.


Sklejona skrzynia ładunkowa trafiła na swoje miejsce. Okazało się, że jest nieco zwichrowana, ale nie prostowałem jej. Pomyślałem że w zużytym samochodzie ciężarowym będzie to fajnie wyglądać.


Przyszedł czas na przybrudzenie pojazdu. Po pokryciu modelu błyszczącym lakierem bezbarwnym zapuściłem washa w wszelkie zakamarki. Użyłem tradycyjnie AK "for DAK", natomiast w przypadku czarnych elementów nieco "for panzer gray". Nie zabezpieczając washa lakierem w niektórych miejscach użyłem nieco pigmentów, szczególnie w przypadku nadwozia. 
Do brudzenia podwozia użyłem pigmentów i fixera. Od spodu dość mocno ubrudziłem skrzynię ładunkową, wszak mój pojazd nie miał tylnych błotników.




Skala 1/72 ma ten minus, że w pojazdach reflektory są często niedopracowane. Pomalowanie ich na srebrno czy o zgrozo biało to kiepski pomysł. Wygląda to zawsze słabo.

Jednym ze sposobów jest nawiercenie takich reflektorów i zalanie ich przezroczystą substancją. Niektórzy używają do tego celu wikolu inni żywic, ja próbowałem z clerafixem. Nie do końca mnie to zadowala, a w przypadku sporych jak na tą skalę reflektorów uzyskanie w ten sposób wypukłego i równego klosza jest bardzo trudne.

Inny sposób prezentowałem podczas pracy nad PzKpfw II D, gdzie wytoczyłem reflektory z przezroczystego tworzywa. Wyszło całkiem całkiem, ale nie idealnie. Poza tym klosze były płaskie, co tutaj by nie przeszło.

Wymyśliłem coś innego. Nawierciłem otwory wiertłem 4 mm.


Z rozciągniętego nad ogniem przezroczystego pręcika ramki wtryskowej zrobiłem imitacje żarówek. Taki pręcik trzeba przełamać i ponownie zbliżyć do ognia. Na końcu powinna uformować się kulka.
Ja swoje musiałem poprawiać pilnikiem i polerować. Dobra do tego jest polerka do paznokci.


Do wykonania kloszy zaopatrzyłem się w wycinak do skóry z popularnego marketu budowlanego. Taki wycinak ma obrotową głowicę z końcówkami o różnej średnicy. Ja potrzebowałem 3,5 mm.
Wycinakiem musimy sobie wyciąć klosze z blistra od tabletek. Trochę czasu zajęło mi znalezienie właściwego blistra. Najlepiej do tego celu nadaje się Espumisan. Małe tabletki, okrągłe i tym samym symetryczne i okrągłe kieszonki w blistrze. Po kilku próbach i podostrzeniu wycinaka udało się uzyskać akceptowalne klosze do moich reflektorów.


Całość pomalowałem "navy blue".


Wnętrze reflektorów pomalowałem metalizerem. Następnie wkleiłem żarówki. Lepiej nie robić tego za pomocą CA bo matowieją od oparów kleju. Podstawę reflektorów pomalowałem na czarno.


Na koniec przymiarka do pojazdu. Widać pewną niedokładność. Pozostało wkleić klosze, co nie jest zadaniem łatwym. Nie można dotykać ich palcami, bo zostaną odciski palca lub inny syf i nie będą przejrzyste. Pęsetą można je zarysować. Ja zastosowałem Bluetack. Małą kulkę umieściłem na końcu wykałaczki i tak je przenosiłem. Uwaga, zamiast Bluetack nie stosować plasteliny bo jest tłusta i będzie jeszcze gorzej niż paluchami. 

Do przyklejania kloszy nie należy używać CA. Ja za pierwszym razem użyłem,myśląc że blister to nie ten samo tworzywo co te na oszklenia. Efekt był taki że miałem piękne, dobrze przyklejone klosze. Piękne były przez dwie minuty. Potem zmatowiały od oparów CA. Musiałem zrywać, robić nowe. Podmalowywać.  Na koniec zauważyłem, że reflektory powinny mieć chromowe pierścienie, wiec je domalowałem. 



Pozostało jeszcze wykonać brakujący tłumik. Powstał z patyczka higienicznego rozciągniętego nad ogniem.




Po pomalowaniu tłumika i przybrudzeniu pigmentami przykleiłem ostatnie detale.
Tak doprowadziłem budowę modelu do końca.

Efekty będzie można zobaczyć niebawem w galerii.
Do modelu powstaje podstawka, ale to już inna historia.
 .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz